No i wyszlismy na dwór po dwoch godzinach spedzonych w cudownie klimatyzowanej wiezy :) na poczatku oczywisice jakby sie weszło na jakas sciane (mokra, lepka, ciezko i duszna) OKROPNOSC, po chwili to bylo przyjemne (tzn ciekawe ze inne i wogole - tak sobie wkrecalismy) Postanowilismy pojsc do Parku. Tam kupilismy lody, ja juz powoli nie moglam od ciepla (jeszcze slonce swiecilo bardzo mocno) udalo mu sie przebic przez smog :) i palilo w plecki. Postanowilismy schronic sie pod namiotem. Tam czulismy sie jak w Europie. Ceny jak w Europie :) tylko i wylacznie Europejskie twarze, co jest nie dziwne skoro piwo 330ml kosztowało 25yuanów gdzie w sklpie mozna kupic 0,5l za 4,6yuanow WIEC PRZEBITKA BYLA CALKIEM CALKIEM.
Jako ze bylismy milymi klientami dostalismy od szefa baru pyszne orzeszki (zostawilismy nawet napiek okolo 2E) sprawiajac sporo radosc chlopcu ktory nas obslugiwal :)
Odswiezeni postanowilismy przejsc 100 metrow w upale bez brania taksowki :) :) aczkolwiek okazało ise to bardziej wymagajace niz by sie wydawalo. Prosze sobie wyobraz jaka ja przezywalam flustracje widzac obiekt porzadania przed oczami a nie mogac do niego dotrzec. A czemu nie moglismy dotrzec, ktos zapyta. Odpowiedz bardzo prosta, bo tam jest JEDEN WIELKI PLAC BUDOWY i chcac wziac droge na skroty skonczylismy w pelnym sloncu, bez wody na zamknietej budowie. Ale udało nam sie dostac tam o własnych silach bez wspomagania sie taksowka (ja juz bylam bliska od złapania jednej) :))